Dzieciom znany, jako Jim z Wow lub Krzyś z Kubusia Puchatka. Jest synem Joanny Damięckiej i Macieja Damięckiego oraz bratem Matyldy Damięckiej. O kim mowa?
Dnia 8 października w Bibliotece Miejskiej w Świdnicy odbyło się spotkanie z aktorem Mateuszem Damięckim. Jako przedstawicielki kółka dziennikarskiego "Aspectus" wybrałyśmy się na spotkanie z najbardziej pożądanym (w tym momencie i w tym miejscu;-)) mężczyzną przez gimnazjalistki i licealistki z naszego miasta. Siedziałyśmy blisko Mateusza i słuchałyśmy jego ciekawych wypowiedzi. W ciągu 3 godzin odpowiedział, co prawda tylko na cztery pytania, ale za to, z jaką elegancją?! Naprawdę było warto spóźnić się na autobus i walczyć z czasem, aby wziąć udział w spotkaniu z tak „przystojną” gwiazdą polskiej kinematografii.
Podczas tego spotkania byłyśmy bardzo podekscytowane. Cieszymy się, że aktor do nas zawitał, bo nasze miasto nie należy do największych tak jak np. Kraków. Wracając do tematu. Podczas tego spotkania dowiedziałyśmy się, że aktorstwo w rodzinie Mateusza było przenoszone z pokolenia na pokolenie. Z tego, co usłyszałyśmy Pani Irena Górska-Damięcka (babcia Mateusza, z powołania aktorka) założyła teatr, a jego dziadek, Dobiesław Damięcki rozpoczął karierę aktorską w 1926 roku. Potem i ich dzieci weszły w światła polskich reflektorów. Pan Maciej Damięcki (tata naszego gościa) zaczął aktorstwo w 1973 roku. Miał dwie żony. Pierwsza to Anita Dymszówna, natomiast druga to Joanna Damięcka, mama Mateusza. Jak widać, również i mama Matiego była polską aktorką. Mateusz ma młodszą o 4 lata siostrę, Matyldę. Świdnicki gość opowiadał zabawne historie na temat swojej rodziny. Podobno jego tata mówi, że jest wysokim brunetem, ale przecież każdy z nas wie, że jest niski i w dodatku jego głowa jest nieskalana włosem.
Mateusz ukończył Akademię Teatralną im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie. Wystąpił w VI edycji Tańca z Gwiazdami. Jego partnerką była Ewa Szabatin. Dzięki ciężkiej pracy zajęli trzecie miejsce.
Na sali padło pytanie:, „ W czym woli Pan grać: w filmach, serialach czy teatrze?" Mateusz powiedział nam, że lubi grac w teatrze i w filmach, natomiast za rolami w serialach nie przepada. Stwierdził, że przy kręceniu polskich seriali atmosfera na planie jest zbyt sztywna. Powiedział, że chciałby w tym temacie sporo zmienić. Tak, aby nagrywanie polskich seriali wyglądało jak za granicą.
Podczas opowiadania nam historii z czasów studenckich, aktor wspomniał o śmiesznej przygodzie. Otóż Mateusz miał zaśpiewać piosenkę przed stuosobową widownią. Między innymi byli tam profesorzy, którzy go oceniali. Mati ćwiczył piosenkę przez pół roku, śpiewał ją codziennie po 15 razy. Gdy zaczynał śpiewać myślał, że zna perfekcyjnie utwór. Gdy tak sobie śpiewał w końcu doszedł do wersu: „i żal było mu, że już nie czas by dawne boje toczyć i...". I w tym momencie Mateusz zdał sobie sprawę, że nie umie tego tekstu i powtarzał ten wers przez następne trzy minuty. Podobno te trzy minuty były jego najdłuższymi minutami w życiu. Po występie ładnie się ukłonił, po czym poleciał na dół na pierwsze piętro i takim ślizgiem (rozwalając sobie przedramiona) przejechał się pod fortepian i zaczął płakać. Znalazł go jego przyjaciel Modest Luciński i powiedział: "Sory Mati jestem świnią" i zaczął się śmiać, aż do łez. Dziś aktor wspomina tą historię ze śmiechem, natomiast w tamtych latach do śmiechu mu raczej nie było.
Po trzech godzinach opowiadań Mateusza nadszedł czas na wspólne zdjęcia i autografy. Nawet my doczekałyśmy się wspólnego zdjęcia z aktorem oraz pięknego podpisu:-). Cała impreza była super i wszyscy ci, którzy tam nie byli niech żałują.
autorki: Ola Białas i Paulina Ciosek - Pracownia Medialna "Aspectus"